Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/117

Ta strona została przepisana.

nastąpiła w kwadrans, a co najwyżej w pół godziny przed naszem wejściem do gabinetu.
Bodenbach kazał zanieść zwłoki na kanapę, obejrzał ranę, potem zaś zbadał otwartą kasę, na której górnych półkach leżały pomieszane papiery, listy i banknoty najróżniejszego rodzaju. Także na posadzce pomiędzy kasą, a kałużą krwi leżały kartki, listy i dokumenty.
Tymczasem detektywi szukali daremnie broni, użytej do zbrodni, oraz śladów stóp i odcisków palców. Generał, Elżbieta i inni siedzieli milcząc na krzesłach. Odetchnąwszy głęboko, zwrócił się Bodenbach do nich.
— Na razie nie mamy tu nic do roboty. Moi ludzie pozostaną aż do chwili zabrania zwłok do sali obdukcyjnej, potem zamkną i zapieczętują drzwi, pozostawiając dwu policjantów na straży. Jeśli państwo będą łaskawi wziąć mnie do swego mieszkania, opowiem spostrzeżenia swoje, a także przeprowadzę przesłuchanie każdej osoby z osobna.
Elżbieta, dotąd jeszcze w sukni ślubnej, wróciwszy do siebie zdjęła w końcu welon i wianek mirtowy, a gładząc go czule, rzekła sobie bez