Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/143

Ta strona została przepisana.

i odrazy, ale nie rzekł nic. Tegoż dnia odbył Leidlich długą konferencję z rudowłosym, byłym więźniem, który teraz służył policji.
Elżbietę pożegnał Bodenbach listem, który oddał na pocztę dopiero tuż przed odjazdem pociągiem pospiesznym do Trjestu.
— Elżbieto, — pisał — opuszczam Europę, nie żegnając pani osobiście, gdyż pożegnanie to byłoby dla nas obojga napewne niezmiernie gorzkie, Udaję się kędyś, za morze, by rozpocząć życie nowe, gdyż stare jest już wprost niemożliwem do zniesienia. Wyjeżdżam z całym spokojem, wiedząc, że masz pani pełne oparcie i opiekę, a nie zajdzie pewnie przypadek, bym ci był potrzebny.
— W dalekich krajach zostaniesz mi pani tem, czem jesteś dotąd, bez względu na koleje losu mego. Życzę pani z całego serca, byś wewnętrznie odstała odemnie i niedługo rozpoczęła szczęśliwe życie u boku człowieka godnego ciebie. Żegnam panią, Elżbieto i proszę nie myśl źle o mnie, cokolwiekby się zdarzyć miało.
Przeczytawszy ten list wybuchnęła Elżbieta niepowstrzymanym łkaniem. Teraz dopiero