Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/203

Ta strona została przepisana.

paru zaledwo godzinami, wetknęłam ci w butonierkę, gdyś przybył zabrać mnie do kościoła.
Wzięłam kwiat niepostrzeżenie i od tej chwili byłam całkiem pewna, że ty to właśnie miałeś z Szalayem w jego gabinecie tajną konferencję i że go zabiłeś! Wierzaj mi, chociaż do głębi wstrząśnięta i przerażona strasznie tem coś uczynił, ani na sekundę nie przestałam cię kochać!
Nawet przeciwnie! Zaraz odczułam ogrom ofiary, jaką poniosłeś przez swój uczynek. My, kobiety, nie posiadamy, zda się, wrodzonego poczucia sprawiedliwości i nigdy, żadna z nas nie potępi człowieka kochanego naprawdę z powodu zbrodni, ciężkiej zbrodni, nie stojącej nawet w żadnym związku z nią samą.
Jeśli jednak człowiek ten, dopuści się zbrodni z miłości dla ukochanej, może go tylko podziwiać. Tak się stało także ze mną, a to żeś potem uciekł formalnie przed mojem bogactwem, wzmogło jeszcze tembardziej miłość.
Zapłakała, przyciskając jednocześnie do ust dłoń Thea. Potem jęła opowiadać, jak bardzo cierpiała skutkiem jego wzgardy i dotknięta