Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/40

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ V.

Prezydent policji, radca dworu Windholz otwarł porywczo drzwi wiodące do pokoju, w którym siedzieli radca Bodenbach i komisarz Dr. Leidlich, podszedł do Bodenbacha podając mu obie ręce.
— Panie doktorze! Dokonałeś pan dzieła wprost po mistrzowsku! Gratuluję z całego serca! Zyskamy i pan zyskasz sławę i uznanie. Osłupiałem poprostu, otrzymawszy wczoraj wiadomość, żeś pan schwytał łotrzyka w Gracu. Mamy go teraz szczęśliwie we Wiedniu. Ale opowiedzże pan, jak to poszło.
Theo Bodenbach, siedzący jeszcze w ubraniu podróżnem, ze śladami kurzu kolejowego na twarzy i rękach, uśmiechnął się z zadowoleniem.
— Panie prezydencie! — odparł. — Nic, prócz instynktu i pewnej logiki… A więc proszę…