Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/42

Ta strona została przepisana.

— Było to dla mnie sprawa całkiem przejrzysta, umożliwiona przez niesumienność dyrekcji poczt, która wysyła listonoszy samych i całkiem bezbronnych, ze znacznemi nieraz kwotami.
Różne farby, komplety czcionek i papiery, znalezione w mieszkaniu przekonały mnie, że Barugio fałszował dowody, paszporty i inne dokumenty. Nie zwał się też zapewne Barugio, chociaż nie miałem wątpliwości, że był Włochem.
Tejże jeszcze nocy zwołałem listonoszy rejonu i stwierdziłem, że Barugio otrzymywał wprawdzie listy pieniężne, ale nigdy korespondencji prywatnej. Przeto listy adresowane były poste restante. Ale, do którego urzędu? Czy na Werdertorgasse? Nieprawdopodobieństwo, by człowiek ten miał być tak nieostrożnym. A więc do publicznego urzędu głównego. Rysopisy, które mi tam dano różniły się znacznie ze sobą. Jedno tylko powtarzano stale, że był to młodzieniec wybitnie przystojny, o wydatnych wargach i wesołych, szelmowskich oczach. Jak wiadomo, w urzędzie głównym pracują przy okienkach same kobiety. O ósmej rano zawezwałem wszystkie, mogące wchodzić w rachunek i w pięć minut