Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/67

Ta strona została przepisana.

muszę zaślubić tego Ernö Szalaya, którego nie kocham, a nawet nienawidzę. Będę musiała przezwyciężyć to uczucie.
Proszę, trzymaj dłoń moją, ale nie przerywaj. Naprzód musi zostać wypowiedziane wszystko, otóż wiedz, że muszę poślubić Ernö Szalaya, bowiem jest niezmiernie bogaty. Gdybym tego nie uczyniła, wszystko zawaliłoby się nam na głowy. Mogłabym przedstawić obłudnie, że chcę tego wyłącznie ze względu na rodziców moich i siostrę, sama zaś wolałabym raczej wieść życie niedostatku i braków, niźli zażywać szczęśliwości zostania panią Szalayową. Ale nie jest tak, drogi Theo. Boję się biedy i niedostatku, tak bardzo, że jest to stanowczo silniejsze, niż mój wstręt do Ernö Szalaya. Brzydko to, czuję, bez charakteru, nie po kobiecemu, ale tak jest niestety! Czemuż to nikt nie ma za złe rybie, że żyć nie może bez wody, czemu nikt się nie dziwi, że jaskółka w klatce ginie. W warunkach lichych, nędznych będąc, możebym odrazu nie zmarła, ale stałabym się napewne brzydką, złą i nieszczęśliwą. Taka już jestem i zmienić się nie mogę. Przytem idzie także o rodziców i siostrę. Mama, to biedna, na-