Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/74

Ta strona została przepisana.

czego, milczał razem z nią i starał się pozornym spokojem własnym oddziałać kojąco na ukochaną.
Ellen była teraz w swoim żywiole. Nikt nie miał czasu zajmować się nią, tak że mogła bywać poza domem długiemi godzinami. Dostawała sporo pieniędzy na stroje i łakotki. Pewnego dnia znalazła Elżbieta w książce z wypożyczalni czytanej właśnie przez Ellen, list od młodego wielbiciela. Był zgoła dwuznaczny, erotyczny i pełen wyraźnych napomknięć o poufałościach, jakie zaszły pomiędzy nimi. Oburzona, wezwała siostrę.
— Ellen! — rzekła surowo — Zaręczyłam się i zawrę małżeństwo, które mnie przepaja odrazą, a uczynię to także ze względu na ciebie. Tak, ze względu na to, byś się nie musiała sprzedawać i byś zewnętrznie przynajmniej, mogła pozostać przyzwoitą osobą. Widzę jednak, że ofiara moja jest bezpożyteczna.
Patrząc na wzburzenie siostry przytuliła się do niej Ellen.
— Elżbietko! — rzekła. — Nie bądź głupia! — To wszystko są żarty tylko Wierzaj mi,