Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/87

Ta strona została przepisana.

gości i kwiatów, kosztowne podarunki, dużo pereł, ale miłości nie widzę..
Potem starucha wytrzeszczyła oczy, zachwiała głową i dodała ze śmiechem:
— Dzień zaślubin kończy się nieraz inaczej, niż sądzić można. Nadchodzi i mija noc, a panna młoda zachowuje nietknięty wianek dziewiczy…
Chciała mówić dalej, ale nadszedł Lehndorff z którymś z generałów niemieckich i staruchę odpędzono. Niemiec zaśmiawszy się hałaśliwie, powiedział:
— Dzisiaj losów człowieka nie rozstrzyga wróżenie z ręki, ale rozkaz nas, kierowników bitew.
Elżbiecie przychodziły nieraz na myśl słowa wróżychy, toteż i teraz powiedziała do siebie:
— Cóż może znaczyć ów, nietknięty wianek dziewiczy? Czyżbym się nie zdobyła na słowo: tak, przed ołtarzem i całe zaślubiny zakończyć by miał skandal?
W tej chwili wpadli do pokoju wzburzeni rodzice i Ellen. Nadeszły podarki ślubne pana młodego. Przed bramą stał przecudny elektromobil wyścielony błękitnym jedwabiem, a obok