Strona:Hugo Zapałowicz - Zdarzenie w Tatrach.djvu/2

Ta strona została przepisana.
—   45   —

Wybrałem się po ukończeniu szóstej klasy gimnazyalnej do Krakowa, a stąd z dwoma słuchaczami wszechnicy jagiellońskiej, Stanisławem Zaręcznym i Walerym Mierzwińskiem, po raz pierwszy w góry. Byliśmy najprzód w Zawoi, podejmując stąd kilka wycieczek na Babią Górę. Nie brakło i nocnej wycieczki, z krótkim noclegiem na Markowych Szczawinach, skąd po północy ruszyliśmy dalej, dosięgając szczytu Babiej Góry przed wschodem słońca. Pogoda lipcowego dnia była prześliczna, wschód wspaniały, widok dokoła nadzwyczajny. Kto nie dążył do tego, aby choć raz w życiu miał taki wschód i taki z Babiej Góry widok, temu jedno z potężnych wrażeń zbywać, a miłośnikowi Tatr jeden z najpiękniejszych widoków na Tatry w jego idealnym zbiorze brakować będzie.
Coś po tygodniowym pobycie opuściliśmy Zawoję, zdążając wozem na Orawę. Dział wód i granicę przekroczyliśmy na Krowiarkach, polanie miedzy Babią Górą a Policami położonej, poczem schodziliśmy płajami leśnymi do Lipnicy, obserwując co chwila wóz, który po drodze stromej i kamienistej, do wyschłego dna górskiego potoka podobnej i do dziś dnia w tym samym stanie pozostającej, tłukł się jak Marek po piekle.
Po ponownem przebyciu granicy między Piekielnikiem a Czarnym Dunajcem, znaleźliśmy się znowu u siebie, w kraju. Główny dział wód na tej przestrzeni aż po Chochołów-Suchą Górę, zdążający środkiem prawie zupełnie równych borów od piaskowcowych Karpat ku zachodniemu skrzydłu olbrzymich Tatr, przedstawia jedno z najciekawszych zjawisk na polu fizycznej geografii naszego globu — podobnie jak i w zachodniej Patagonii dział oceanów schodzi miejscami na podnóże Andów (co było powodem długich sporów między Argentyną a Chile, podobno i dziś dnia jeszcze nie na wszystkich punktach załatwionych).
Nocowaliśmy w Czarnym Dunajcu, a nazajutrz wczesnym porankiem pospieszyliśmy przez Chochołów, Witów i Kościeliska do Zakopanego.
Tu stanęliśmy popołudniu i zaraz na wstępie, na Skibówkach, pociągnęła nas swem czystem wejrzeniem jeszcze podówczas prawie samotnie stojąca chata Jana Tatara, brata wymienionego powyżej Szymona. Tu też zamieszkaliśmy, wzdychając do widnego wprost przez okna Giewontu, przeważnie jednak odbywając wycieczki, żywiąc się nabiałem, jajami, a czasem ły-