Strona:Humoreski (Zagórski).djvu/019

Ta strona została skorygowana.

szachownicy, drzemią na dnie całej przystani, głęboko pod wody zwierciadłem, olbrzymie kruszcowe smoki, nakarmione tłuszczem, kwasem i piaskiem lub trocinami, a zapuszczone na dno druty miedziane łączą ich potężne brzuchy z klawiszami organów, umieszczonych w jednej z wież warowni portowej. Przed temi organami siedzi czarnoksiężnik, patrząc na przystań przez szklaną szybę, na której oznaczone są krzyżykami miejsca, odpowiadające barłogom drzemiących smoków. Skoro okręt nieprzyjacielski zbliży się do takiego barłogu, a widmo jego narysuje się na szybie w sąsiedztwie tamże będącego krzyżyka, uderza czarnoksiężnik w odpowiedni klawisz swojego organu, posyłając za przewodem miedzianego drutu iskrę piorunową w tym kierunku, aby drzemiącego smoka w brzuch ugryzła. Ukąszony w ten sposób, pęka smok kruszcowy, wyrzucając w powietrze okręt, działa i jego załogę. Wybuch chyba podmorskiego wulkanu mógłby dać wyobrażenie zniszczenia dokonanego w ten sposób, a zauważyć należy, że smoków takich drzemią na dnie przystani setki, i że dzięki tym czarom, trzyma jeden organista losy kroci okrętów w swym ręku.
— Hm, hm! — mruknął znów książę, widocznie niezadowolony.
— Wreszcie nadszedł dzień odjazdu. Ogromny smok żelazny, na którym odbyć mieliśmy podróż naszą, czekał na nas w przystani, sypiąc żar ze swej paszczy i buchając z nozdrzy parą i dymem. Możecie sobie Waszmość wyobrazić tego smoka, gdy powiem, że go dosiadło więcej niż tysiąc podróżnych, i że wszystkie tłomoki, kufry, skrzynie i pakunki tych osób, oraz olbrzymie zapasy żywności dla nich potrzebnej, wreszcie węgiel i woda, przeznaczone dla pokarmu smoka w czasie podróży, znalazły na nim swe pomieszczenie. Z kilkudziesięciu olbrzymich łodzi wysypał się rój podróżnych, którzy oblegli grzbiet