Gdym raz w bramie spał wśród nocy,
Miałem sen bardzo uroczy,
Bo jakby na jawie, tak mi się śniło,
Ze z naszą niedolą już się skończyło.
Czemprędzej się poderwałem, do magistratu leciałem,
Bo mieli bezdomnym dawać mieszkania,
Że więcej nie będzie
Po kątach spania.
W dalszym ciągu mi się śniło,
Że nam wszystkim dobrze było,
Że wszyscy pracują nie ma już nędzy,
Każdy z nas jest syty nie brak pieniędzy.
Że się z głodu nikt nie słania,
Własne mamy już mieszkania
Lecz wszystko ma koniec dobrze to znacie
Zbudziłem się rano w komisarjacie (2 razy) B.
Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi
Teściowa wściekła z drapakiem chodzi
Wszystkich wkoło tak klinuje
A na zięcia oczekuje
By go przywitać
Jakże się niema złościć i wściekać,
Kiedy z kolacją musi nań czekać
W dobrej wierze forsy dała
Po sprawunek go wysłała a jego niema
Choiny niema stół pusty stoi
Teść siedzi w kącie, baby się boi