Strona:Ignàt Herrmann - Ojciec Kondelik i narzeczony Wejwara Cz. 1.djvu/103

Ta strona została skorygowana.
99

zeńskiego, podsunęła mu kubeł i mistrz zanurzył sterane nogi w zimną wodę, napił się, jak się patrzy, otarł wąsy, a podnosząc w górę trzy palce, wołał z grobową powagą do małżonki:
— Patrz, Betty, i słuchaj: gdybyś jeszcze kiedy usłyszała ode mnie, że chcę iść na tajemną wycieczkę, to poślij po pana doktora Czumpelika, tylko się śpiesz, prędko poślij po niego!...



V.
Jak się stało, że Franciszek Wejwara mógł się wogóle
starać o pannę Pepcię.

Nastąpił szereg pochmurnych dni. Niebiosa, jakby tylko czekały na tę tajemną wycieczkę Sokołów, zaraz nazajutrz się rozpłakały i deszcz koncertowy trwał przez cały tydzień. Było chłodno i o mało, że ziemianie w czerwcu nie palili w piecach.
Ale nietylko w przyrodzie, u Kondelików również było bardzo chłodno. Mistrz goił nogi i wysmarowywał na nie całe pudełka waseliny, a zawsze, gdy się tem domowem leczeniem zajmował, trzęsła mu się na ustach jakaś klątwa półgłośna, w której towarzystwie nie zabrakło nigdy imienia Wejwary. Wejwara, zgorzkniał mu rzeczywiście, jak się zdawało. Pepcia płakała skrycie i sarkała na zawistny los. Wiedziała już bowiem jasno, że Wejwarę ko-