Strona:Ignàt Herrmann - Ojciec Kondelik i narzeczony Wejwara Cz. 1.djvu/11

Ta strona została skorygowana.
7

sięciu dziewięciu kilogramów. Opiera się całą siłą konsekwentnym następstwom tej swojej wagi, a jednak obawia się, by go czasem „nie capnęła apopleksyjka...”
Rzekłem, że kipi zdrowiem. Niestety, muszę się poprawić. Cierpi peryodycznie „na gęsiora”, a nieprzyjemna ta rzecz odwiedza go ze dwa razy na rok i obezwładnia zawsze na dni kilka.
Mistrz Kondelik wie, przynajmniej domyśla się, powodów cierpienia. Tak, kiedy jeszcze sam „tańcował na tych zatraconych drabinkach” w mieszkaniach z pootwieranemi oknami i drzwiami, cały spocony, poddmuchnął go przeciąg i zmroził mu grzbiet.Mistrz Kondelik uroił sobie, że ma stos pacierzowy obłożony jakgdyby skrzepłym rosołem, i że tam siedzi coś jakgdyby porcya gęsiny, — to jest ten gęsior przeklęty!
Mimo to wszystko pogardza salicylem i pije pilzeńskie, tomaszowskie i flekowskie. Bóg oddzielił wody od ziemi suchej, a „Pan Bóg wie, dlaczego tak uczynił,” mawia mistrz Kondelik — i wody się nie dotknie.
Oto nasz mistrz i ojciec Kondelik.

Pani Kondelikowa, jego wierna towarzyszka, jest prawie o lat dziesiątek młodszą od niego. Życie jej mniej bogate było w wydarzenia wogóle, burzliwych nigdy nie było.
Była córką z „porządnej rodziny praskiej.” To jest papa był mieszczaninem i miał „swój zakład.” Przed laty malowano u nich i zadanie to powierzono młodemu wówczas mistrzowi Kondelikowi. Kondelik malował,