Strona:Ignàt Herrmann - Ojciec Kondelik i narzeczony Wejwara Cz. 1.djvu/44

Ta strona została skorygowana.

40

ła się wcale. Była cała odchylona, zaproszone damy wchodziły szeregiem. Drzwi z zewnątrz nie zamykały się prawie. Pojedynczy tancerze, którzy tymczasem poddali zgromadzone dziewczęta dokładnemu obejrzeniu i w wyborze swoim się decydowali, podchodzili, kłaniali się, odlepiali wybrane tancerki od krzeseł i rozpoczynali promenadę po sali.
— Przynajmniej się trochę rozgrzeją — zauważyła pani Kondelikowa.
I badawczo patrzyła na gromadę młodzieńców, skupionych w kącie obok wejścia. Który też weźmie Pepcię?
Niestety, gromadka ta składała się z owych młodzieńców nieśmiałych, których na każdym balu, na każdym wieczorku jest większy lub mniejszy procent. Są to młodzieńcy z małą dawką samodzielności, odwagi, przedsiębiorczości. Zdaje im się, że całe towarzystwo wie, iż czarny ich surdut jest wypożyczony od szczęśliwszego przyjaciela, stale w duchu przeliczają skromną liczbę swoich dziesiątek w kieszeni i stale myślą o słabości reparowanych butów. O nieszczęśliwy niedostatku, który jesteś tak liczny! Tym bohaterom balowym mąciłeś chwile, które w innych warunkach byłyby zaliczone między najszczęśliwsze w życiu!
Później, za godzinę lub za dwie, rzucą się i oni w ten wir, ale te gorzkie, pierwsze chwile, gdy się boją, gdy im się zdaje, że oczy całego towarzystwa spoczywają tylko na nich, na ich błyszczących łokciach, na jakiejś tam niewinnej bliźnie buta, są doprawdy straszne!
Ósma godzina!