Strona:Ignàt Herrmann - Ojciec Kondelik i narzeczony Wejwara Cz. 1.djvu/46

Ta strona została skorygowana.
42

wnocześnie niepokojąca mniejszość tancerzy. A może tancerze skrywają się za zasłoną?
O, gdyby była wiedziała, że tam jest pusto!
Znów klaśnięcie w dłonie i fortepian się rozśpiewał. Po jego strunach ślizgał się żebrzący, łudzący walczyk, ukochany taniec Pepci.
Przygotowane pary rozkołysały się i falowały dalej i dalej, z załogi nieśmiałych tancerzy w kącie odrywał się jeden po drugim i każdy odprowadzał towarzyszkę z szeregu dziewcząt siedzących, kupka ich szczuplała, nareszcie rozpędził się młodzieniec ostatni, ukłonił się przed panienką w modrym ubiorze — a Pepcia siedziała.
Nie siedziała sama, siedziała dobra połowa, nawet dwie trzecie wszystkich dziewcząt, pokazało się, że dyabelna statystyka o przewadze dziewcząt rzuca swe cienie na kółko Karafiatów.
Mimo to wyraz twarzy Pepci nie pozbył się łagodności.
Nie wiedziała w swojej niewinności i nieświadomości, że to próżniactwo mogłoby się przeciągnąć przez cały wieczór. Za to z oblicza pani Kondelikowej zniknął uśmiech. Po wszystkich tych przygotowaniach czyż możebne, ażeby córka „siedziała?” Nie! broniła się przed tą myślą. A jednak im dłużej to trwało, tem było jej smutniej. Już dwa, trzy razy przewaliła się fala tańca przez salę, walczyk zaczynał się nanowo. Długoż to będzie trwało? Już niektórzy tancerze odprowadzali tancerki na miejsce i brali inne — Pepcia siedziała.
— Może usiadła zbyt blizko kurtyny — rozważa-