Strona:Ignàt Herrmann - Ojciec Kondelik i narzeczony Wejwara Cz. 1.djvu/53

Ta strona została skorygowana.
49

Ale poddał się losowi. Poprosił dziewczę najbliższe i znalazł się w kole. Ale ach, gdzież się podziała słodycz pierwszego walczyka!
Gdy tańczył, ciągle zwracał oczy na puste krzesło, które nieznajoma zostawiła po sobie i stale trzymał się w jego blizkości, ażeby wnet mógł przymusową tancerkę posadzić, jak tylko współzawodnik „wiśniową” odprowadzi. Gdy się też tak stało, podbiegł Wejwara, jak strzała, i promieniał szczęściem. Pepci również lepiej podobał się Wejwara, niż mały człowieczek.
Polka się skończyła, Wejwara odprowadzał Pepcię ku matce. Pani Kondelikowa nie mogła stłumić pytania.
— Ale, panie szanowny, że też tak mało przyszło panów?
Prostoduszny Wejwara objaśniał:
— Tak bywa, szanowna pani, na naszych wieczorkach. Panowie muszą płacić reńskiego za wejście, dlatego tylu ich pozostało w domu. Ale damy przychodzą regularnie wszystkie dlatego, że nic nie płacą...
Twarz pani Kondelikowej pokryła się kłopotliwym rumieńcem, a panu Wejwarze zdawało się, że powiedział jakieś głupstwo. Było mu już dość gorąco od tańca, ale spojrzenie pani Kondelikowej oblało go dopiero ukropem. Śpieszył więc, aby błąd swój poprawić.
— Był, co prawda, już w roku ubiegłym podany projekt, aby i damy również płaciły za wejście, przynajmniej połowę; ale projekt upadł w wielkiej