Strona:Ignàt Herrmann - Ojciec Kondelik i narzeczony Wejwara Cz. 1.djvu/58

Ta strona została skorygowana.
54

śmierć, że jest w kaloszach, które wdział w domu na lekkie, nowe lakierki, na wszelki przypadek. Wleciał w nich do sali, chwycił Pepcię, przetańczył walca, polkę, przystąpił do besedy — i o kaloszach już nie wspomniał. Nikt mu nie zwrócił uwagi, a jeśli który z Karafiatów zauważył, to może przez złośliwość nie odezwał się wcale.
Niestety, Wejwara nie miał charakteru, aby to w żart obrócić, jakby może każdy inny był uczynił. Cała krew się w nim ścisnęła i teraz dopiero poczuł, że mu kalosze ciężą, jakby miał na nogach centnary. Uważał to za straszną blamage, był ogromnie zawstydzony i stracił zupełnie cały rezon. Chętnie byłby schował nogi i mieszał wszystkie ostatnie figury tak, że prawie zupełnie zepsuł swój kwadrat. O, gdyby mógł schować nogi do kieszeni! Oby się beseda skończyła! Oby nagle pogasły wszystkie światła, aby mógł uciec, nim o tem dowie się całe towarzystwo. To czuł ukrop na sobie, to znów mroziło go na plecach, a teraz zdawało mu się, że i oczy panny Pepci osunęły się ku podłodze i że ujrzały tam niewidzianą i niesłychaną jego ozdobę — ubiór, w jakim jeszcze chyba nikt i nigdy nie tańczył...
Jak skończył tę najfatalniejszą ze wszystkich swoich besed, nie przypomniał sobie Wejwara nigdy. Jak doprowadził pannę Pepcię do matki i jak się ukłonił, zginęło mu na wsze czasy z pamięci. Później miał tylko niejasne wspomnienie chwil, gdy się wzdłuż ściany zaszurgał do szatni, pochwycił tam swoje palto, jak złodziej przeciskał się między grupami w przedpokoju, wypadł na schody, ubrał się w sieni, a potem uciekał do domu z poczuciem ogro-