Strona:Ignàt Herrmann - Ojciec Kondelik i narzeczony Wejwara Cz. 1.djvu/68

Ta strona została skorygowana.
64

dość przeniknęłaby jego serce, gdyby był odgadł, co teraz właśnie przez tę głowę przebiegło, a ponieważ przerwa trwała już pięć sekund, on zaś nie miał nic do powiedzenia, sięgnął po czapkę, ukłonił się i rzekł:
Pańtswo raczą wybaczyć, że utrudzałem; ale uważałem za obowiązek, aby się wytłómaczyć...
Pepcia drgnęła przy ruchu Wejwary. Jakżeż, znów odejdzie, ledwie się pokazał? I mimowoli spojrzała ku matce, jakby u niej szukała pomocy, ale wnet znów opuściła oczy.
O, matki rozumieją nieomylnie pewne spojrzenia córek! Wszak także były młodemi, także miały chwile podobne. Pani Kondelikowa zrozumiała i pomogła. Zdecydowała się odrazu.
— No, panie Wejwaro, ale dziś niema przyczyny, abyś pan tak szybko nas opuścił. Jeżeli pan łaskaw, to siądź pan z nami na chwilę, oczywiście jeżeli pan się nie pozbawi przyjemniejszej zabawy tam, wśród panów Sokołów i jeżeli panu tam nie wygogodniej...
Wejwara nie oczekiwał tego zaproszenia.
— Jeśli państwo raczą pozwolić — jąkał się uszczęśliwiony i zadziwiony mile, patrząc z zapytaniem na panią, na córkę, ale najdłużej na pana Kondelika, i jeśli nie będę przeszkadzał, ośmielę się więc... na chwilkę... wśród braci jestem trzy razy tygodniowo, a na krześle jest zaiste wygodniej...
— Naturalnie — wtrącił sucho pan Kondelik — nalazłoby tam na pana mrówek, a i do tych hajdawerów wlazłoby ich trochę!
Pani Kondelikowa nie była co prawda wcieloną poezyą, ale czuła, że pan małżonek mówi chwilami