Strona:Ignàt Herrmann - Ojciec Kondelik i narzeczony Wejwara Cz. 1.djvu/77

Ta strona została skorygowana.
73

podobało. Zauważył sobie, jak naczelnik i jego pobocznicy oglądali się chwilami za siebie, jak równali czworobok i jak chwilami rozkazywali: „w kierunku napraw o zrównać czworoboki”, „zrównać krok” i t. d. A kiedy panna Pepcia krok gubiła, to rozkazywał już sam Kondelik: „Pepi, zrównać krok!” przyczem panna Pepcia się rumieniła, a Wejwara uśmiechał się błogo. Ach, wychowa on z mistrza Kondelika Sokoła, a z panny Pepci Sokolicę!
Po drodze dowiedział się Wejwara, że Kondelikowie mieszkają przy ulicy Jecznej, co mu było bardzo na rękę, pójdą bowiem niemal do samej hali, gdzie się złoży chorągiew. Gdy mistrz Kondelik zauważył, że chciałby jeszcze zajść ze swoimi gdzieś na dobrą szklankę piwa i czyby Wejwara nie poszedł z nimi, był młodzian zupełnie szczęśliwy. Jakżeby nie poszedł z miłym malarzem pokojów, którego dla sprawy sokolskiej pozyskał, jakżeby nie poszedł z panną Pepcią, którą miał nadzieję zyskać dla siebie, ale nie, o tem nie odważył się jeszcze nawet myśleć!
Droga się skracała, nawet się nie spostrzegł, gdy już byli w hali.
Chorągiew złożono, naczelnik zawołał: „rozejść się” i pan Kondelik z rodziną „rozszedł się” do Pokornych przy ulicy Jecznej.
Wejwara szedł o pół kroku w tyle, nieśmiało, ale pełen radości. Szedł dziś poraz pierwszy „z rodziną”, a gdy usiadł obok Kondelików w ogrodzie pod werandą, czuł na sobie spojrzenie wszystkich obecnych i słyszał w duchu ich pytania: „kto to tam siedzi z Kondelikami?”
Był nieskończenie szczęśliwy, to znów roztar-