bardzo i żałowały szczerze, że same nie jechały fatalnym powozem.
— Żeby nam się tak Wejwara zabił! — zauważył pan radca Wonasek — teraz, kiedy ma awansować lada dzień!
Pani Kondelikowa trąciła córkę łokciem, a Pepcia zarumieniła się błogo.
Naprawdę, znakomicie udał się jej pierwszy jubileusz!
Pan radca Wonasek przepowiadał awans Wejwary „lada dzień”, ale trwało jeszcze dosyć długo, nim złoty sen Wejwary się urzeczywistnił.
W magistracie idzie wszystko odmierzonym, urzędowym krokiem. Nie bagatelna rzecz zrobić z praktykanta koncepistę.
Wejwara miał nadzieję, że się do wiosny doczeka, tak w połowie marca, ażeby mógł Pepci w dzień jej imienin przynieść nominacyę swoją jako dar najlepszy, ale niestety, nie doczekał się. Stawił się tylko z bukietem i ze skromnem, ale radosnem zapewnieniem, że się już coś przygotowywa.
No! i nareszcie w pierwszą sobotę czerwca podszedł ku niemu pan radca Wonasek i rzekł poufnie, że najdłużej za tydzień nastąpi postanowienie, że na-