Strona:Ignàt Herrmann - Ojciec Kondelik i narzeczony Wejwara Cz. 2.djvu/52

Ta strona została przepisana.

musia pani — rzekł Wejwara. — Niech pani uczyni, jak sama pani uzna za stosowne.

Pepcia miała dobre przeczucie. Wejwara awansuje! Wejwara przyjdzie prosić o rękę Pepci! A jeśli było coś jeszcze większego, niż wieść szczęśliwa o przyszłym awansie Wejwary, była to radosna, zachwycająca myśl: „zaręczyny, zaręczyny!”
Wejwara przyjdzie prawdopodobnie przed południem. Tatko musi pozostać w domu, aby wysłuchał jego prośbę o rękę panny Pepci, aby dał poważną, ojcowską odpowiedź. Po południu lub wieczorem będzie uroczystość zaręczyn. Cicha, rodzinna, ale poważna uroczystość.
Koniecznie trzeba oznajmić o wszystkiem tatce, więc jeszcze tej niedzieli, gdy Wejwara zwierzył się Pepci, a Pepcia mamusi, zwierzyła się także pani Kondelikowa małżonkowi, co ich najpóźniej za tydzień oczekuje.
— Przygotuj się, staruszku, będzie to jedyna chwila w naszem życiu, nigdy nam się nie powróci...


∗             ∗

Dnia tego panował u Kondelików ruch. Mistrz zrobił uwagę, że wygląda to, jak przed wojną.
Damy kręciły się z pokoju do pokoju, z kuchni do sieni, do śpiżarni, znosiły powidła, czyściły przybory, przygotowywały naczynia, Kasia prała garnitur