O siódmej godzinie powrócił mistrz Kondelik. Zacny ten mąż nie miał, co prawda, delikatnych uczuć, ażeby w oka mgnieniu zrozumieć usposobienie swego otoczenia, aby przeczuć, czem napełniona jest atmosfera; w sobotę zaś po wypłaceniu robotników, nerwy jego dla subtelniejszej obserwacyi były przytępione.
Ale dziś, gdy w sypialni zrzucił wierzchnie ubranie i wdział wydeptane pantofle, wkroczywszy znowu do jadalni, poczuł jakieś napięcie w spokoju panującym wokoło. W tych dniach małżonka jego bywała ogromnie szczerą, pokazywała mu, co zrobiono, osładzała mu wszelkiemi sposobami te niekończące się wydatki na wyprawę córki, a także Pepcia z dziecinną radością skakała około tatki, aby mu okazać wdzięczność za wszystko, co na jej młody, nowy dom wyłożył.
Dziś inaczej.