Strona:Ignàt Herrmann - Ojciec Kondelik i narzeczony Wejwara Cz. 3.djvu/126

Ta strona została przepisana.

kelnerów, we frakach, z białemi krawatami i wykrochmalonemi gorsami, w białych rękawiczkach, a na ich czele, jak jenerał, sokolim okiem przebiegając poraz ostatni wszystkie przygotowania, w czarnym kostyumie spoglądał na salę sam właściciel restauracyi. Mistrz Kondelik, mieszczanin, długoletni członek Besedy, opłacający rocznie piętnaście reńskich, wyprawia wesele jedynej córce, to wymaga szczególnej baczności.
Na widok pierwszej pary nowożeńców, pochyliła się postać restauratora w pełnym szacunku ukłonie, poczem podał obojgu rękę, wypowiedział w kilku słowach życzenia, i już śpieszył ku drugiej parze, ku trzeciej, ku wszystkim innym, podając rękę i witając wszystkich uprzejmie.
— To pan Wacek, restaurator Besedy — szeptał pan Beczka.
Ciocia Urbanowa porwała panią Kondelikową w swe objęcia.
— Miły ten restaurator, bardzo grzeczny, bardzo, ciekawam jaka też będzie uczta?
— Sądzę, że dobra — odparła szeptem pani Kondelikowa — po trzy reńskie od osoby.
Ciocia Urbanowa mlasnęła językiem.
Wejwara zdejmował płaszczyk z panny młodej, Slawiczek i Hupner obsługiwali podobnież swoje druchny, starszym paniom pomagali kelnerzy, panowie zdejmowali palta.
Energiczny pan Wacek dostrzegł wnet okiem znawcy, kto w tym tłumie jest matką, podskoczył i pytał z uszanowaniem, czy zupa ma być podana za-