Strona:Ignàt Herrmann - Ojciec Kondelik i narzeczony Wejwara Cz. 3.djvu/145

Ta strona została przepisana.

wybornie słyszałam kiedyś mowę doktora Riegera, gdy odsłaniali pomnik Jungmanna na placu Franciszkańskim, ale wtedy mi się tak nie podobało, byliby mnie tam zagnietli. Wybornie, wybornie. Boże, jak ja lubię słuchać prawdziwych mówców! Dopiero wtedy człowiek poznaje, co to jest oświata, inteligencya.
Gdy umilkł trochę szum, wywołany pierwszym toastem, wstał nieśmiało zarządzający Jedliczka. Czuł, że nadeszła dla niego chwila stosowna.
„W imieniu pracujących” — jak mówił — uważa za obowiązek wznieść toast za zdrowie pana Kondelika i małżonki, z których pożycia czerpali zawsze wzór doskonałego połączenia sztuki malarskiej z cnotami rodzinnemi. Z tego połączenia wykwitnął najpiękniejszy deseń szablonu, jakim się kiedykolwiek pysznił pan Kondelik w swojej specyalności, panna Pepcia, która będzie ozdobą ścian nowego domostwa, założonego przez pana Wejwarę. Wznosi puhar za zdrowie panny młodej, jej rodziców i pana młodego.
Nowe trącania, wołania, defilada przed nowożeńcami i rodzicami panny młodej. Pan Beczka jakby był egzaminatorem, poklepał Jedliczkę poufale po ramieniu i rzekł:
— Dobrześ pan to powiedział, przyjacielu, bardzo dobrze.
Jedliczka uśmiechał się skromnie, było mu gorąco z radości, że już odbył pańszczyznę.
Znów powstał pan Beczka i pił za zdrowie rodziców Wejwary i całej rodziny, potem zdecydował