Strona:Ignàt Herrmann - Ojciec Kondelik i narzeczony Wejwara Cz. 3.djvu/163

Ta strona została przepisana.

Teraz Wejwara odsunął Pepcię delikatnie od kanapy i ręce jego nerwowo szukały pętelki, starając się ją rozwiązać. Lecz pętelka była zupełnie zaciągnięta na supeł.
— Widzisz, złotko moje, trzeba mnie było odrazu zawołać, zaplątałaś tak, że z tem nie można...
Wejwara umilkł, nie wiedział bowiem naprawdę, co począć z tym przeklętym węzełkiem.
Usta pepci poruszyły się:
Wejwara pobiegł do stolika, pochwycił nożyczki i przeciął fatalną tasiemkę. Jego prawica wyciągała teraz tasiemkę i wreszcie uwolniła stanik.
— Pod szyją jest haftka — szepnęła Pepcia jeszcze ciszej.
Prawda, była tam haftka, ale już ją Wejwara rozpiął i biała szyja ukazała się jego oczom. Nie mógł się pohamować i pokrywał ją niezliczonemi pocałunkami... Potem chciał ściągnąć rękawy.
— Nie, Wejwaro — broniła się Pepcia — ja sama, poczekaj...
Powstała i z głową pochyloną szła do sypialni. Znów szeleścił atłas, a szelest ten upajał słuch Wejwary.
Skrzypnął zamek komody, Pepcia szukała nocnego kaftanika, nie spostrzegając, że troskliwa matka przygotowała już dawno wszystko na łóżku, że leżał tam na jedwabnej kołdrze, bielutki, otoczony zwiewnemi koronkami.
Trwało to chwilę, Wejwara nie oddychał prawie, by znów nie przywabić chmur, przed chwilą odpędzonych szczęśliwie. Wróciwszy, słychać było ty-