Strona:Ignàt Herrmann - Ojciec Kondelik i narzeczony Wejwara Cz. 3.djvu/54

Ta strona została przepisana.

, i pozostawiwszy ich samych, odszedł znowu; w Besedzie odbywał się właśnie koncert.
Po chwili Hawrda wbiegł na salę taneczną między Karafiatów.
Upłynęło dziesięć minut, kwadrans, pół godziny, Hawrda nie powracał. Wejwara siedział w pokoiku stróża, miotało nim niedobre przeczucie...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

W salonie Kaska zabrzmiało hasło do kadryla.
Pepcia patrzyła niecierpliwie na wszystkie strony, czy się nie ukaże Wejwara. Już się ustawiły pary, a Wejwara nie przychodził. Z roztargnieniem patrzyła wokoło, nie zajęło jej nawet, gdy mignęła Amalka Myszkówna i szepnęła z dumą: „Hawrda jednak przyszedł!” Cóż ją obchodzi Hawrda! Ona pragnie ujrzeć Wejwarę — a Wejwary niema.
Przetańczono pierwszą figurę — Pepcia siedziała. Czuła łzy pod powiekami, zadrżały kąciki ust, ale jeszcze się uśmiechała, jak dziecko, które się wstrzymuje, aby nie wybuchnąć płaczem.
Pani Kondelikowa kręciła się na krześle.
— Gdzie Wejwara?
Pepcia nie odpowiadała i tylko mocno zacisnęła zęby. Czuła, że gdyby otworzyła usta, wybuchnęłaby płaczem.
Druga figura, trzecia, czwarta, szósta — promenada — Wejwara przepadł jak kamień w wodzie.
Polka, walczyk, beseda, galopka, Amelka tańczyła ciągle i promieniała — Wejwara nie powracał.