Strona:Ignàt Herrmann - Ojciec Kondelik i narzeczony Wejwara Cz. 3.djvu/62

Ta strona została przepisana.

Pani Kondelikowa pochwyciła list, przeczytała, jakby chodziło o śmiertelną przysięgę, odpowiedziała poważnie:
— Ja mu miałam coś powiedzieć? Ani słowa! Mój ty panie, dziwny też to człowiek. Ktoby się tam na niego gniewał? Na pana Hawrdę — owszem, ale na niego!...
— Co mam uczynić? — pytała Pepcia.
— Co uczynić? Napisz mu zaraz, aby przyszedł bez żadnych skrupułów, napisz, że już dawno zapomnieliśmy o przygodzie.
Pepcia usiadła i drżącą rękę napisała na niebieskim arkusiku papieru:

„Drogi Panie!
Bardzoby mnie Pan zasmucił, gdybyś nie przyszedł, i bardzoby Pan zasmucił mamusię. Jak mogło to Panu przyjść do głowy! Dzień taki piękny, pójdziemy na spacer, a co dotycze wczorajszego wypadku, to o niczem nie myślimy i bardzobym się gniewała, gdyby Pan nie przyszedł, a chorować Panu nie wolno. Hawrda jest narwanym człowiekiem, Amalka się na niego wcale nie gniewa, a gdyby nie był spłatał tego głupstwa, to wszystko byłoby bardzo pięknie.
Całując Pana pozostaję
Szczerze życzliwa
Pepa.
W kończeniu listów była Pepcia poniekąd słabą, ale o tem nie wiedziała nawet.