Strona:Ignàt Herrmann - Ojciec Kondelik i narzeczony Wejwara Cz. 3.djvu/65

Ta strona została przepisana.

mąż, posłałam ich tatusiowi pół tuzina, i tak było we wszystkich pokoleniach. To jest zwyczaj staroczeski. Dawniej bywało jeszcze inaczej, narzeczone musiały same uprząść, dać tkaczowi, same bieliły, same szyły — tak mawiała moja babcia. W takich koszulach dożyje narzeczony długiego wieku. Teraz jest trochę inaczej, ktoby prządł? Powinny jednak być przynajmniej z domowego płótna, a Wejwarowe są. Nici, które zbyły po uszyciu, schowaj sobie dobrze, i niemi je reparuj. To odpędza choroby i mąż nie zapragnie nigdy innej, prócz żony.
Pepcia się od wróciła, dawno schowała pęk nici, tego nie zgubi.
Pani Kondelikowa spoglądała na córkę z macierzyńską czułością i mówiła łagodnie:
— Przy tej okazyi znowu ci dam przestrogę: szanuj sobie Wejwarę, będzie on dobrym mężem, nie myśl też potem, że my jesteśmy wszystkiem dla ciebie na świecie. Będziemy wiernie o was dbali, nigdy cię nie opuścimy, ale pierwszą osobą będzie dla ciebie małżonek. On jest jako ojciec, jako matka, po Bogu pierwszy. I nimbyś się do mnie wybrała z jaką skargą, dziesięć razy się namyśl, a potem milcz. Gdy sprawę załatwicie między sobą, nikt się o tem nie powinien dowiedzieć. Ja się do niczego nie będę mieszała: masz Pepcię, staraj się o nią. Tylko mu nigdy nic nie czyń na złość, Pepciu. Nic się tak łatwo nie znarowi, jak źrebię i mężczyzna.
— Ja wiem, mamusiu — odpowiedziała Pepcia, wyglądając oknem.