Strona:Ignacy Baliński - Do starego pokolenia.pdf/13

Ta strona została uwierzytelniona.
13

Potem z wad starych oczyści się pleśni,
Wad, co splamiły tyle dziejów sławnych.
A potem, zwolna będzie chłonąć w siebie
Każdy błysk słońca, lub gwiazdy na niebie,
Z powietrza każdą kroplę rosy marną,
Z ziemi pył każdy, każde piasku ziarno,
Aż wreszcie kiedyś bryła, pełna siły,
Powstanie z grobu kolumną Samsona,
Zdruzgocze wrogów, zerwie darń z mogiły
I wyzwolenia dokona.

Kiedy to będzie, my tego nie wiemy,
Lecz by tak było kiedyś — tego chcemy.
I w chęć tę zbrojni, bez żałosnych kwileń
Bez rozpaczliwych wybuchów, wysileń,
Z spieczona wargą, z ściśniętemi zęby
Jak trzcina zgięci, lecz twardzi jak dęby,
Z dumnemi czoły, choć z zwisłemi głowy,
Jakby posępny orszak pogrzebowy,
Jakby skazańcy idziem drogą życia,
Głusząc i tłumiąc wszystkie serca bicia.
Idziem powoli, bez światła żadnego.
Żadnej nadziei — a idziem dla tego,
Że w naszych sercach młodych, w naszem łonie,
Jak słońce świeci, jak pochodnia płonie
To, co w niem nigdy nie zgaśnie, nie zgasło:
Miłości kraju nieśmiertelne hasło!


∗                              ∗

Więc się nie dziwcie, żeśmy zimni, biali,
Choć serca nasze krew młodości pali.
Więc się nie skarżcie, żeśmy obojętni,
Choć w sercach naszych tyle uczuć tętni.
Więc nie ciskajcie nam nigdy, o starzy!
Tej najstraszniejszej dla młodych potwarzy —
Ja was zaklinam, na słońce co świeci,
Na krew ran waszych, śnieg waszej siwizny,
Nie mówcie nigdy, że u waszych dzieci
Wygasła miłość ojczyzny!

Lecz dla tej części naszych młodych braci,
Co mając siły, w próżniactwie je traci,
Co zakochana w swej własnej osobie,
Ucztuje tylko na ojczyzny grobie,
A wspólnie nie chce pracować wraz z braty,