Strona:Ignacy Baliński - Na śmierć Jana Matejki.pdf/3

Ta strona została uwierzytelniona.






Mistrz Jan nie żyje! Zasłoń jasne lica
Geniuszu sztuki, co świecisz ludzkości.
O polski orle, z chmurnych wysokości,
Gdzie smutny bujasz, zleć, jak błyskawica
I zapłacz z nami tu nad mistrza trumną.
O łuku każdy, arkado, kolumno
Świątyń i zamków całej polskiej ziemi,
Co stoją jeszcze, lub runęły w pyle,
W pyle i w gruzach, — nad zwłokami temi
W kir się obłóczcie! Przy świeżej mogile,
Jak służebnice wierne, jako kwiaty,
W koło rozścielcie się równianką smutną
Wy barw ognistych łuny i szkarłaty,
Co mistrz rwał z tęczy i ciskał na płótno
Natchnioną dłonią. — Wy linie i cienie,
Tak niepochwytne, jako ducha drgnienie,
Linie, przez które twarzom się użycza
Wyraz wewnętrznych walk i żądz bez miary,
Gniewu, miłości, rozpaczy i wiary,
Pychy i skruchy, radości, tęsknoty...
O złączcie razem wasze dziwne sploty
W wieniec tryumfu po nad mistrza głową,
Bo on was ujął, jak wieszcz lotne słowo,
Przez was tajniki ludzkich serc wyrażał,
I życie w ludziach, jak Twórca, odtwarzał.