Strona:Ignacy Baliński - Na śmierć Jana Matejki.pdf/5

Ta strona została uwierzytelniona.

Na widok owych wspaniałych postaci:
«Patrzcie, jakimi byli ci Sarmaci,
«W tej stuwiekowej swej wolności chwili,
«Gdy piersią własną wiernie nas bronili
«Od hord najeźdźczych wciąż płynącej toni.
«Dziś ich poznałem dzięki mistrza dłoni.
«Wielki to naród, chociaż nieszczęśliwy».
Tak! nieszczęśliwy naród, ale żywy,
Gdy takich mężów miał i takie czyny,
A dziś ma mistrzów takich, co wawrzyny
Zwiędłe wskrzeszają w blasku sztuki świętym,
Dla wszystkich drogim, przez wszystkich pojętym.

Jasną i prostą była mistrza droga:
Miłował prawdę — więc prawdę malował;
Wierzył — więc wiary nie krył i nie chował,
I w dziełach swoich znaczył rękę Boga.
Kochał swój naród — więc nie żółci czarę
Rozlał przed jego widnokręgi szare,
I nie upajał go greckiej pogody
Pięknością czystą, co jest oku miłą,
Lecz wolę miękczy, nie nęcił przyrody
Bezduszną świateł grą. On z prawdy siłą,
Z potęgą formy, co świat wielbi cały,
Brał z dziejów jego karty pełne chwały,
Co skroń narodu wieńczą jak dyadem
I są dlań chlubą, otuchą, przykładem...

Więc dziś, gdy śmierć Cię od nas porwała,
Uniosła w duchów świat,
Twa sława, mistrzu, hen! aż do nieba
Za Tobą pójdzie w ślad.
Święty Stanisław, patron narodu,
Sam spotka Cię u wrót,