Strona:Ignacy Charszewski - Słońce szatana.djvu/102

Ta strona została skorygowana.

ileże każdy dogmat, bądź co bądź, jest tworem rozumu. Ale właśnie odrzucają oni wszelki dogmat dlatego tylko, aby, razem z tysiącem błędnych, odrzucić i jedyny prawdziwy. Przez to rzeczywiście wytwarzają próżnię, lecz jedynie we własnych umysłach. Niechże się jej dziwują dowoli, myśląc, że to próżnia historyczna, której odkrycie przewróci przewrót, dokonany przez Chrześcijaństwo, i zapoczątkuje nową erę świata.
My zaś zdyskontujmy dziwy naszego maga.
Historyczna, prorocza w swoim rodzaju, zabawa „mimus“ jest tylko potwierdzeniem tego, co Ewangelja opowiada o Chrystusie, naigrawanym jako „król żydowski“. Kohorta rzymska nic nowego w tym wypadku nie wymyśliła, jeno starodawną zabawę doroczną zastosowała do Chrystusa, spełniając bezwiednie samoproroctwo Jego, iż „będzie wydan poganom i będzie naigrawan“.
Nie żaden dziw także, iż u historyków świeckich — pogańskich, lub schlebiających pogaństwu, jak Józef Flawjusz, Żydowin, szczytowe wydarzenie świata znalazło echo tak słabe.
Gdybyśmy chcieli wnioskować o Kościele ze spółczesnej nam, obojętniackiej względem niego, literatury, dowiedzielibyśmy się z niej o nim, że to jakaś obskurancka sekta, o której nie warto i mówić, chyba z pogardą. A z wrogiej, że to już półtrup, choć przeciw temu półtrupowi montuje się 500-stronicowe kolubryny typograficzne i znajduje się na nie nakładców w czasach książkowstrętu i powszechnego zubożenia. Tymczasem Kościół tętni pełnią wielostronnego życia i dokonywa wciąż nowych podbojów nie tylko wśród