irokiezów i botokudosów, ale i wśród cywilizowanych, najwyższej miary umysłowej, przeciwników.
Kiedy to piszę, prasa katolicka ogłasza „testament duchowy“ znakomitego pisarza hiszpańskiego, Palacio Valdesa. Przekazał on w nim Hiszpanji i światu owoc swojego uświadomienia religijnego, który dojrzał po przejściu przezeń przez śmiertelną chorobę ateizmu i po krytycznem zbadaniu religij świata. Jestto przeświadczenie ostateczne, że najwyższą w świecie religją jest chrystjanizm, a wśród wielorakich jego odłamów i odłamków — katolicyzm. Trwałość tegoż, mimo ustawicznych a wyjątkowych prześladowań, krwawych i bezkrwawych, jakie go spotykają, oraz czystość i niezmienność doktrynalną, mimo wciąż ponawianych prób infiltrowania weń, coraz nowych, zarazków błędnowierczych, Palacio Valdes uznał za cud nieustający.
Przed laty przybyłem do Ljonu z zamiarem zrobienia stamtąd wycieczki do Ars. Rządca pierwszorzędnego hotelu, obowiązany wszak umieć dawać gościom informacje turystyczne, dotyczące miasta i jego okolic, zapytany o środki komunikacji, stropił się. Połapawszy się w końcu, wyraził zdziwienie, czegoby gość, cudzoziemiec, mógł szukać w bardziej jeszcze, niż Betleem, podłej wioszczynie. Dopiero też od tego gościa się dowiedział, że, położone w jego ojczystej Francji, odległe o 5 mil od jego rodzinnego Ljonu, Ars cieszy się sławą światową, tylko że wśród uświadomionych katolików.
O Lourdes, no, to wiedzą i niewiercy, lecz tylko dlatego, że pisał o niem żyd Zola; w konsekwencji — tyle i tak, jak żyd Zola.
Strona:Ignacy Charszewski - Słońce szatana.djvu/103
Ta strona została skorygowana.