Strona:Ignacy Charszewski - Słońce szatana.djvu/106

Ta strona została skorygowana.
POKÓJ ŚMIERCI



„Jakiekolwiek będą w przyszłości zmiany światopoglądu, — zapewnia autor — do ślepowierskiego wysnucia samowolnej osoby boga ludzkość nigdy już nie powróci.“ Niewątpliwie też skasuje ona raz na zawsze erę chrześcijańską, a wprowadzi nową, jeżeli nie bolszewicką, to od daty objawienia się „Boga Rozsądku“. Będzie to era „radosnej twórczości religijnej“, której owocem będą miljony nowych religij. Albowiem, — powiedział ktoś już przed naszym autorem — jak każdy człowiek ma własną swoją twarz, podobnie każdy będzie posiadał własną religję. Każdy dopasuje ją sobie do siebie, jak starożytni Grecy dopasowali do siebie swoich bogów. Właśnie nawspak „samowolnemu“ Bogu, żądającemu dopasowania się do Niego, jako do pierwowzoru doskonałości.
Nieładnie mówi o tem Papini: „Grecy, mistrze umysłowości i wykwintu, nie mają w swej mitologji miejsca na szatana. Wszyscy bowiem ich bogowie, gdy im się przyjrzeć zbliska, z pod wieńców wawrzynu i winogradu ukazują rogi szatańskie. Djabelską ma naturę tęgi i lubieżny Jowisz, Wenera cudzołożna, Apollo zdzierający skalpy, Mars mężobójca, pijacki Dionizos“ —