i — dodajmy — złodziej Hermes (u Rzymian Merkury). „Owi bogowie Grecji są tak przebiegli, że rozdają ludowi napoje miłosne i wonne kadzidła, aby nie czuć było odoru zła, które zalewa ziemię“.
Wiadomo jednak, że autor obiecujących „Pamiętników Pana Boga“ jest brzydkim apostatą wolnej myśli, a ślepowierskim recydywistą, więc także i skarlałym olbrzymem. Takie recydywy muszą się jeszcze do czasu pojawiać, jako smutny wynik atawizmu. Niechaj się ślepowiercy pocieszają jadowitym po chrześcijańsku ucinkiem karła, Adama Mickiewicza, o „Bogu emigrancie“ przeciw niosącym światu wyzwolenie ateistyczne wolnym duchom:
„Wygnaliśmy z serc Boga, weźmiem dobra po Nim,
Gadać o Nim i pisać do Niego zabronim,
Mamy Nań sto gąb brzmiących i piór ostrych krocie,
A ten zbrodniarz emigrant myśli o powrocie!“
Lecz przyjdzie w końcu Dzień! Żyjące doniedawna jeszcze po lat 20 (dr. Stockmann), jeszcze onegdaj po lat 3 (Ibsen: „normalna prawda żyje trzy lata“), a dziś, w wieku radja, już tylko po pół roku i nawet po dni kilka, prawdeńki wolnomyślne grzebią, każda pokolei, dwutysiącletnią Prawdę chrześcijańską. Nic z tego, że same te „hominum commenta delet dies“, że dzień uśmierca te zmyślenia ludzkie, jak też i dzień je stworzył. Wielka ich masa w końcu pogrzebie ową Prawdę całkowicie i raz na zawsze.
Słońce wolnej myśli w czerwonym nimbusie zaleje wtedy cały świat i w każdym mikrokosmosie ludzkim załamie się inaczej, stosownie do każdego rzeźby osobniczej. A raczej, każdy