Strona:Ignacy Charszewski - Słońce szatana.djvu/135

Ta strona została skorygowana.

bywa jeszcze dotąd niejeden chłop polski, który uważa się za świętego, gdy nikogo nie zabił i nie ograbił.
Tasama tu i tam kurtyzacja etyki. Tylko że tu bezwiedna, tam zaś wiedna. Autor wyszedł z założenia, że chrystjanizm żąda od człowieka-boga za wiele, przeto nie otrzymuje, rzekomo, nic. On tedy strzela nisko, by trafić wysoko.
Zato paradisus jego jest stanowczo bogatszy od nietzscheańskiego, w którym jedyną cnotą egoizm. „Egoizm całkowity, radykalny i bez ustępstw; egoizm bez maski, czysty, niczem nie zmącony; egoizm zuchwały i szczery“. Jestto bezwzględna Sahara etyczna i socjalna. Tylko tu i owdzie, wedle malowniczego wyrażenia Grossek-Koryckiej, wyrastają na niej „olbrzymie baobaby Indywidualizmu“, ogładzające korzeniami lud, a gałęziami zasłaniające mu niebo.
I to jest jedynie prawowite dziecko materjalizmu.