Strona:Ignacy Charszewski - Słońce szatana.djvu/138

Ta strona została skorygowana.

Sam także Chrystus zalecił: „przymuś wnijść“ — oczywiście, na gody socjalistyczne.
Ale, prócz większych posiadaczy, są i mniejsi, całkiem nawet drobni. Są oni równie mocno do własności swej przywiązani, a lubo oświeceni słońcem z czerwoną obwódką, jednak jakoś zwykle mniej kulturalni. Wobec tego, wysuwanie na sztych wyłącznie „panów i bogaczy“ pachnie oszukańczą demagogją, błyskającą przed oczami niepanów i niebogaczy „zdrożną“ pokusą łupu, bardzo dla ich żądzy łupu pożądaną, — z ukrywanym do czasu zamiarem zsocjalizowania go razem z ich własnością, nabytą godziwie. Bo i poco, rzeczywiście, ich płoszyć? Jak te osły z anegdoty Manuilskiego, którym Lenin zawdzięczał zwycięstwo rewolucji („Pamiętniki“ Biesiedowskiego) — przydadzą się w roli koniecznego narzędzia do koniecznego zniszczenia naprzód panów i bogaczy.
„...oni panów zabija po błoniach, rozwieszą po ogrodach i borach, a my ich potem zabijem, powiesim... Pluńmy potrzykroć na zgubę im, potrzykroć przekleństwo im!“

(Nieboska).

Lecz i o złotej międzynarodówce — cyt! Tak, jak to mądrze król djabłów, Belzebub, zalecał djabłu w „Dziadach“: „Ale o piekle cyt!“ Jeszczeby bowiem ta złota gotowa była się zrazić do czerwoniutkiej kochanki i przestać ją honorować.
W każdym razie, następstwa zniszczenia kapitału (goimskiego) będą wspaniałe. Wszyscy z początku będą ryczeli o kapitał. Ale złota międzynarodówka, z czerwoną do spółki, łatwo sobie poradzi cudem rozmnażania waluty świata: dolarów. Wszak to operacja bezkrwawa. A głup-