cieli szkół powszechnych, działające bezpośrednio na masy.[1]
„Szkoła bezwyznaniowa — referował p. Oryng, wykładowca w pedagogjum, — jest dla nas przeżytkiem: naszym celem jest szkoła antyreligijna. Do tego idziemy i — chwila realizacji tych naszych dążeń nadchodzi“. Ta zaś realizacja przewiduje, m. in., obrócenie kościołów na kina, kluby i t.d., za przykładem bolszewji.
A przeciwboski p. Boski (nomen — anti — omen), również członek sekty spasowiaków, wzywa do walki z „z księżemi bredniami“ o Bogu, stworzeniu świata etc., a to na rzecz takich masońskich mądrości, jak małpie pochodzenie człowieka, że myśl jest taksamo sekrecją mózgu, jak żółć wątroby, że Chrystus jest mitem itp.
A p. Tad. Kotarbiński, podobno profesor uniwersytetu, w tępym Racjonaliście — do liczby „przywar wyznaniowych Almae Matris“ warszawskiej zaliczył krzyż, zawieszony w jej murach, zapominając o pewnej, bardzo osobistej, rytualnej przywarze akademików żydów, wnoszących ją z konieczności codziennie w jej mury, a również krzyża nienawidzących. No bo krzyż ogłupionym przez ateizm „Grekom“ jest głupstwem, a spraw-
- ↑ W końcu czerwca r. 1931 ogniskowcy skompromitowali się w dwóch naraz rozprawach sądowych: w Warszawie i Głębokiem (wojew. wileń.), wytoczonych przez nich, tam ks. prefektowi, tu dzielnej nauczycielce, o rzekome oszczerstwo; polegać ono miało na tem, że oskarżeni stanęli przeciw skarżącym w obronie zbiorowego orędzia biskupów polskich, stwierdzającego przeciwreligijne dążności Ogniska, co prezes tegoż, p, Nowak, obłudnie i zuchwale nazwał oszczerstwem. Oskarżeni przeprowadzili dowód prawdy, że oszczerstwo było po stronie ogniskowców. Lecz nikt ich za to, zkolei, na sąd nie wezwał.