Strona:Ignacy Charszewski - Słońce szatana.djvu/16

Ta strona została skorygowana.

„Nie, — umrę z żalem, żem nie zdołał wypowiedzieć, jak dalece znajduję ich głupimi!“
Zresztą, w moich oczach inkwizytorskich, także i przewrotnymi djabelsko, do czego trzeba niemałej inteligencji. Dzięki temu, tej akcji inkwizytorskiej mogłem się podjąć. Wszak nie byłoby godnem czarnomafijcy znęcać się nad gołem osielstwem.
A tak, to mogę przynajmniej powiedzieć o nich słowa, jakie mądra Porcja z „Kupca Weneckiego“ Szekspira, która tytułowego bohatera sztuki, Antonja, przed sądem doży ocaliła od szatańskiego zamachu ze strony Szyloka, — rzekła o czarnym księciu marokańskim:

„O światłe głupcy, mędrcy z chorą głową,
Im głębiej wezmą, tem płyciej wybiorą!“

Tuszę też sobie, że, o ile znakomite, lecz, niestety, zbyt ciężkie dzieło mimowolnego sługi szyloków, zachwalane przez innego ich sługę, nie miało prasy, o tyle zdobędzie ją sobie ta inkwizycyjna przeciw niemu broszura.
Wszak chodzi w niej o obronę przeciw klerowi Lorda Świata „największej finansowej potęgi Europy“, a Polska, dzięki temu Lordowi, zubożała tak bardzo...

AUTOR.