Strona:Ignacy Charszewski - Słońce szatana.djvu/20

Ta strona została skorygowana.

że to on sam, czarny pan, taką sztukę transfiguracyjną („transfigurat se“) urządza. Nie może jednak czynić tego nikt, kto umarł.
Jestto więc rzetelny anioł światłości. A taki on piękny, łaskawy i mądry, że wolna myśl ogłosiłaby go bogiem, gdyby, niestety, nie obowiązujący ją dogmat ateizmu. Zato, przynajmniej bogiem go nazywa i radosne składa mu hołdy. I apostołuje go żarliwie.
Naturalnie, — stwierdzają to jednomyślnie Papini i Bernanos — anioł ten nienawidzi godnych nienawiści barbarzyńców, co go mają za czarnego teosa, który się oszukańczo charakteryzuje na anioła światłości, by uwodzić ród ludzki. „Sa haine s’est réservé les saints“ — „Jego nienawiść zastrzegła sobie świętych“ („Pod słońcem Szatana“). Tych nędzników bierze on na fortele reakcyjne. Udało mu się nań wziąć bohatera Bernanosa: „świętego z Lumbres“, ks. Donissant, — niedoszłego z tej przyczyny drugiego wydania świętego z Ars, ks. Vianney’a, który, niestety, choć mocno atakowany przez lat 30 przez swego „Grappin’a“, zdołał się mu oprzeć.
Zato, jakże on miłuje swoich czcicieli! Najdoskonalszych ma dziś w bolszewikach, to też dał im zwycięstwo. Zrozumiałe, gdy ci, póki pod caratem byli kandydatami do stryczka, ogłaszali karę śmierci za hańbę cywilizacji 20-go wieku; a kiedy sami zdobyli należną im władzę, to tę hańbę, z bezprzykładnym od czasów Nerona rozmachem, wprowadzili w życie. Taksamo Robespierre, zanim zaczął równać stany z pomocą gilotyny, napisał rozprawę konkursową przeciw karze śmierci i wziął za nią nagrodę. Było to jednakże