Strona:Ignacy Charszewski - Słońce szatana.djvu/21

Ta strona została skorygowana.

koniecznym warunkiem zwycięstwa światłości nad ciemnością. Toteż i w tem nawet okazali ludzkość. Karę śmierci nazwali pięknie „karą najwyższą“, a więzienie — „instytutem pozbawienia wolności“. Jakiemi też wzorowemi instytutami tego rodzaju mogą się pochwalić przed gośćmi z zagranicy!
Nic, tylko twarda służba dla wielkiej idei, której patronuje anioł światłości. Dla jej urzeczywistnienia, jej słudzy narażają się na tyfus głodowy miljonów obywateli, nawet sami osobiście padają męczeńską ofiarą niegodziwych zamachów.
A któż im dorówna w łaskawości dla pospolitych złoczyńców? Wyzwoliwszy ich z carskich katorg i otoczywszy aureolą męczeństwa, uczynili ich towarzyszami broni i podzielili się z nimi, krwawo zdobytą, władzą.
Poznał swój swego, złoczyńca niepospolity — złoczyńcę pospolitego?
Nawet ludzie Zachodu, jak Ossendowski, kandydat na Mędrca Syonu, w swoim przesławnym „Leninie“, — pasują ich nie na wielkich oprawców, lecz na wielkich ludzi. Wszak i pospolici katorżnicy, jak świadczy Dostojewskij w „Martwym Domu“, ubierają się w togę ideowości. Cóż dopiero niepospolici! Przecież i rzezańcowaci dziś liberałowie, w swoim pięknym okresie bojowym, umieli na ołtarzu idei składać miłe aniołowi światłości ofiary z obrzydłych klechów i mnichów.
Przyznajmyż, że to prawdziwy anioł światłości, zapalacz słońc jedynie prawdziwej oświaty ateistycznej.
Jedno z takich słońc, i to uświetnione glorją religijną, z natchnienia tego anioła, nad Pol-