Strona:Ignacy Charszewski - Słońce szatana.djvu/24

Ta strona została skorygowana.

Rzeczywiście, sam jeden tylko chrystjanizm, naturalnie, katolicki, nie ma nic a nic z jasności słońca wolnej myśli, tak, że jeśli również jest słońcem, to czarnem, jak absolutna noc.
Tymczasem, taki nawet obskurancki talmud tyle ma z wolną myślą wspólnego! Sam jego Jahwe jest antychrystem. Dość więc go rozebrać z kompromitującego chałatu zabobonów, a przebrać w smoking filozofji monistycznej, by w wolną się myśl przeistoczył. Co nie dziw, skoro wolna myśl jest bękartem, zrodzonym przez ojca — Rzym cezarów, z matki — Synagogi szatana.
Inne religje pozachrześcijańskie są również antychrystyczne. Na dobrą sprawę — także i heretyckie na gruncie chrześcijańskim, o ile fałszują Chrystusa w Jego Osobie, czy w nauce, wskutek czego stają i one obok wolnej myśli, by uzupełnić powszechny front przeciwkatolicki.
Istotnie zatem autorowi pozostaje tylko zająć się wyłącznie chrystjanizmem, i to tym najokropniejszym — katolickim: tak okropnym, że autor nawet tego imienia jego unika, jak anioł światłości unika wody, której, chociażby była lodowata, czarnoksiężnicy katoliccy swemi gusłami nadają własności ukropu.
Przeciw chcącemu pożreć Andromedę wolnej myśli smokowi katolickiemu nasz nowoczesny Perseusz wybrał się z grubą bertą naukową.
Osobliwa wszakże jest naukowość tej grubej damy. Nastawiona przez wolną myśl ateistycznie, dama ta wali ślepemi ładunkami, sprawiając tylko huk przeraźliwy. Lecz właśnie na przerażenie samym tym hukiem huraganowy jej ogień jest obliczony. Tchórzów bowiem po stro-