Oświeconemu słońcem wolnej myśli autorowi katolicyzm przedstawia się jako ślepowierstwo, a katolicy jako ślepowiercy. W tem zastosowaniu powtarza on te określniki „po wielekroć razy“ (masło maślane) z lubością, tyle w tym smołowym produkcie znajduje sacharynowej słodyczy. Stać go wprawdzie na to, by wiedzieć, że to ślepowierstwo nad ślepowierstwy posiada swoją filozofję. Jestto wszakże filozofja umysłów karlich.
Rozum głupca — rozumuje autor — nie jest w istocie swej inny, niż rozum mędrca. Obadwa jednak różnią się między sobą „olbrzymią skalą siły“, co ma znaczyć: olbrzymio pod względem skali siły. Ślepowiercy, np. Paweł, Augustyn, Tomasz z Akwinu, mają rozum karli; natomiast śleponiewiercy są olbrzymami umysłowymi, jak choćby nasz pogromca Pawłów, Augustynów, Tomaszów. Pogromca wszak musi być mocniejszy od pogromionych.
Niechże wszystkie psy mówią; Aj, mopsik malusi,
Skoro szczeka na słonia, jak silnym być musi![1]
Ale nasz pogromca słoniów nie jest gołosłowny. „Ponieważ — rozumuje on dalej olbrzymio — bez udziału rozumu niema wiary, ani
- ↑ Z przekładów autora „Słońca Szatana“.