Strona:Ignacy Charszewski - Słońce szatana.djvu/33

Ta strona została skorygowana.

niewiary, przeto wołanie, iż wiara jest czemś wyższem od rozumu, to zła wola, najczęściej zaś głupota“.
Olbrzymie to rozumowanie szwankuje nieco.
Nie dlatego „wołamy“, że wiara, jako narzędzie poznawcze, przewyższa rozum, iż w akcie wiary, zarówno jak i niewiary, uczestniczy rozum. Wołamy tak z powodu wyższości, poznawalnych rozumem, motywów naszej wiary. Pochodzą one z Objawienia, którego autentyczność poznajemy z wiarogodnością oczywistą. Rzecz jasna, że wiara, pochodząca z takiego źródła, przewyższa rozum. Umacnia nas ona w prawdach czysto rozumowych, wspólnych teologji i fizolofji, do których dochodzimy rozumem praktycznie z wielkim tylko trudem, lubo w zasadzie możemy do nich dochodzić z absolutną pewnością moralną; wręcz zaś objawia nam prawdy, nie już nadzmysłowe, lecz nadprzyrodzone, dla rozumu całkiem niedostępne. Wogóle zagadnienie sprowadza się do aksjomatu, że rozum boski, w którym uczestniczymy przez wiarę, jest wyższy od ludzkiego. Szczególnie, kiedy rozum ludzki, niby beczka, rozkuta z obręczy, zostanie rozkuty z dogmatów, wskutek czego olej zdrowego sensu zeń wycieknie. I jaka wówczas pociecha z tego, że beczki rozumów wolnomyślnych są olbrzymie, skoro są puste?
Nie nasza wina, że autor, ani w Boga, ani w Objawienie, nie wierzy.
Sądzi on tu logikę naszego twierdzenia o wyższości wiary nad rozumem, logikę zaś każdej nauki należy sądzić z jej własnego stanowiska, w oderwaniu od słuszności tegoż, którą sądzić