raty i choćby same nagrody Nobla, Pismo zawyrokowało raz na zawsze: „Rzekł głupi w sercu swojem: niemasz Boga“. Głupi, jeżeli w to największe głupstwo wierzy; bo jeżeli nie, a jednak je głosi, jest raczej szatanem.
Szlachetność roli rozumu, jako pośrednika wiary, przeciwnie, sprawia, że faktycznie największe genjusze ludzkości są wierzące. Wielkiego moralnie rozumu trzeba, by wierzyć rozumnie.
Wilk z bajki Fedrusa, który, stojąc powyżej biegu strumienia, oskarżał stojącego poniżej baranka o mącenie mu wody, powiedział wierutne głupstwo. Gdy mu to baranek okazał, wilk chwytał się wymysłów coraz głupszych, aż w końcu ukoronował je głupstwem piramidalnem, lubo perwersyjnem, ujawniającem więc rozum:
Już mi się twoja uprzykrzyła kleć!
Zawiniłeś tem choćby, że chce mi się żreć!
Tak! Wszystkie rozsądne retorsje baranka to kleć, ostateczna zaś wina jego w apetycie wilczym na jego mięso. Oto obraz mądrości wolnej myśli.
Zresztą, nasze rodzime wilki należą do odmiany zachodniej i srożą się przeciw swoim kolegom wschodnim; owcom zaś obiecują, że nie będą ich pożerały dziko, lecz, że będą je spożywały z zachowaniem przepisów cywilizacji Zachodu. O tem, szczegółowo, potem. Tu jeszcze słówko à propos olbrzymów i karłów.
O św. Augustynie, którego 1500-lecie świat katolicki obchodził w r. 1930, rzekł Leibnitz: „Vir sane magnus et stupendi ingenii“ — „Mąż zaiste wielki i zdumiewającego umysłu“. Nie dziwno. Sam Leibnitz, lubo protestant i do kościoła wcale nie chodził, był karłem. Jakże? Zadawał się z karłem Bossuetem...