Strona:Ignacy Charszewski - Słońce szatana.djvu/41

Ta strona została skorygowana.

sobie z tej pustej łupiny przybytek, by boga udawać i mędrców do siebie przyciągać.
Zapatrzony w niezgłębioną studnię swojej jaźni, don puścił wszystko mimo uszu. Nagle ryknął:
— Cha-cha-cha! Geneza mówi, że Adam był człowiekiem rasy białej i że był semitą. Zatem święte i nieomylne pismo nic nie wie o istniejących spółcześnie rasach kolorowych: czerwonej, żółtej i czarnej. Cha-cha-cha!
— Donie, donie, donie, pohamuj swe bojowe zapały! Twój znakomity poprzednik, Andrzej Niemojewski, co równie dzielnie walczył z wiatrakami i wiele chwalebnych guzów od nich oberwał, w tejże Genezie wyczytał, że Adam był „Czerwieńcem“ i że nazywał się „panem Glinką“. Na przekór Chińczykom, którzy sądzą, że rasa żółta jest najdoskonalsza, bo w miarę wypalona z gliny, uważał on, że Adam został nieco przepalony, a ty, że niedopalony. Kto z was ma słuszność? Należałoby pomyśleć o uzgodnieniu wolnomyślnego wytrycha do otwierania sensu Biblji... Zresztą, donie mój, pan Andrzej nie wart czyścić tobie butów. Nie zdobył się on na wspaniałe odkrycie, jakiegoś ty dokonał, że, według Biblji, Adam był semitą. Świat bowiem był dotąd przekonany, że ojcem semitów był dopiero jeden z trzech synów Noego, że zaś Adam był, poprostu, pierwszy człowiek. Naturalnie, Biblja nie mogła wiedzieć o spółistnieniu z Adamem innych ras ludzkich, odkrytem dopiero przez wolną myśl. Jednakże pozwól, donie, sobie powiedzieć, że za biblijnem jednorodztwem rodu ludzkiego (monogenizm) oświadczyli się: Linneusz,