dowski — i ten zwyciężył. Tym sposobem odnalazł się w nim duch Jehowy i stało się, że sprzeczne duchy — Stary i Nowy — splotły się w Nowym w splot sprzeczności: splot nienawiści i miłości, klątw i błogosławieństw.
W historycznym wyniku tarć między temi duchami, chrystjanizm wcale nie jest religją miłości. Dość obiecujący, póki był prześladowany, okazał się najsroższym tyranem, odkąd wyszedł z katakumb. Stąd prosty wniosek, że, aby był dobrym, należy go dobrze uciskać. Będzie zaś doskonałym, kiedy zniknie z oblicza ziemi. Pełna wolnej miłości religja wolnej myśli wtedy go zastąpi i spełni zadania, których on, pomimo stałego a dobrego uciskania go, przez dwa tysiące lat spełnić nie zdołał.
Dla nas, choceśmy ślepowierskie barany, jest jasne, że prawda, bezwzględnie pewna, nie oznacza jeszcze prawdy doskonałej. W Starym Zakonie jest ona w stanie przygotowawczym, w Nowym została dopełniona; niemniej, w obu jest pewna jako słowo Boże, co stwierdził i anatemą podkreślił sobór Trydencki. Dla wolnomyślnych wszakże wilczków jest to tylko karygodne mącenie kryształowych wód wolnej myśli, z których one piją.
„Kościół, pod naporem krytyki naukowej, drogą jezuityzmu, jak zwykle, cofa się i już dziś gołosłownie ogłasza, że stary testament nie jest słowem boga, lecz tylko powolnem, ułomnem przygotowaniem ludzkości do przyjęcia bezwzględnej i niezmiennej prawdy boga syna“.
Ta zmiana frontu w Kościele wobec Biblji St. Z., której mocą przeciwstawił się on nietylko
Strona:Ignacy Charszewski - Słońce szatana.djvu/44
Ta strona została skorygowana.