Strona:Ignacy Charszewski - Słońce szatana.djvu/46

Ta strona została skorygowana.

różnicą, że w Starym nienawiść względem zła samego w sobie, wcale nie większa, niż w Nowym, — ze względu na szczególną surowość przedmiotu oddziaływania wychowawczego, t. j. żydów biblijnych, w stosunku do tegoż musiała występować surowiej.
Na rzeczywistość moralnego zła i dobra istnieje powszechna zgoda rodu ludzkiego, nie wyłączając satanistów, którzy tylko — pojęcia te odwracają nawspak, mianując zło dobrem, a dobro złem. (Nietzscheański nihilizm moralny jest tylko środkiem taktycznym do takiego odwrócenia tych pojęć w opinji powszechnej). Konsekwentnie, zgoda taka istnieje również i na zasadę nienawiści zła, a miłości dobra. Jeżeli więc biblijne pojmowanie zła i dobra jest słuszne, to całe Pismo ze swemi klątwami i błogosławieństwami jest usprawiedliwione.
Na nieszczęście, w tem pojmowaniu tkwi sęk dogmatyczny, gdyż opiera się ono na dogmacie. Ogromna miłość wilcza rozsadza jego obręcz. Chce ona miłować bez ograniczeń, jakie stawia dogmat. Kocha ona tak szeroko i tak potężnie, że nie tylko wyzwala zbrodniarzy z kajdan, a wesołe córy Koryntu — z hańby, lecz jeszcze — tamtych sadza na fotelach ministerjalnych, a te na ołtarzach (swego rodzaju kanonizacja). Te zaś nie tylko w roli bogini Rozumu, jak Maillard w Notre Dame de Paris i jej koleżanki na prowincji we Francji, lecz także w djabelsko świętokradzkiej roli portatylu w czarnych mszach, jak świadczy Huysmans w okropnem „Là Bas“.
Jestto dużo więcej, niż owo, co uczynił Chrystus, ratujący od ukamienowania i rozgrzeszający