„Paweł ap..: „Bez przelewu krwi niema odpuszczenia“. Piotr ap.: „Jeżeli nieprzyjaciel twój łaknie, nakarm go, jeżeli pragnie, napój go, bo to czyniąc, węgle rozpalone zgarniasz na głowę jego“. Jan ew.: „Jeżeli do domu waszego wchodzi, który nie wyznaje Chrystusa, nie przyjmujcie go w próg“.
A z Ojców, np. Augustyn: „wierzyć możemy bez miłości“.
Wystarczy. Rozważmy te teksty pokolei.
W pierwszym św. Paweł (do Żydów, 9.22) mówi o usprawiedliwieniu zakonnem, czysto legalnem, przez krew żertw, składanych Bogu w świątyni jerozolimskiej, którym następnie, jako figurycznym tylko, przeciwstawia, jedynie skuteczną, Ofiarę Z. N. Tymczasem autor, bez żadnego względu na kontekst, bierze ów tekst absolutnie, zatruwa go jadem tendencji antychrystycznej, czyni zeń nakaz w duchu Torquemady i, tak spreparowany, wkłada w usta twórcy najwspanialszego hymnu miłości bratniej, jaki kiedykolwiek wyśpiewała dusza ludzka! (I do Kor. 31).
Bunt przeciw Bogu niewątpliwie zasługuje na karę śmierci. Nieskończona jednak Miłość — na przebłaganie sprawiedliwego Gniewu obmyśliła Ofiarę zastępczą z Najniewinniejszej Krwi Baranka Bożego, którą, do chwili dokonania jej, wyobrażały w St. Z. ofiary z bydląt, osobliwie — paschalnego baranka bez zmazy. I w tem jest wyższość nawet St. Z. nad pogaństwem, składającem ofiary z ludzi, jak zwłaszcza Molochowi — z dzieci. Podjerozolimską dolinę Geennom, na której zarażeni kultem molochicznym żydzi składali Molochowi takie ofiary, wierni Bogu rodacy
Strona:Ignacy Charszewski - Słońce szatana.djvu/53
Ta strona została skorygowana.