Strona:Ignacy Charszewski - Słońce szatana.djvu/93

Ta strona została skorygowana.

Niech świat ateistyczny — jeśli nie wschodni, to zachodni, wyda Wincentego a Paulo, Jana de la Salle, Jana Bosco, Boduena, a powiemy, że szatan zwyciężył Boga! Lecz szatan materjalizmu może tylko przybierać postać anioła, darzyć idealizmem czysto ziemskim, osiągać nawet pewne powodzenia na polu rywalizacji z Bogiem, rozdymając je sztucznie, a jednocześnie pracując nad zburzeniem moralności chrześcijańskiej, przemilczając najwyższe zasługi cywilizacyjne Kościoła, natomiast go oczerniając, by w końcu to własne swoje dzieło przypisać Kościołowi i samemu Bogu. Kiedy jednakże gdziebądź sam na placu boju zostanie, wówczas — marzycielom ateizmu, zdumionym obrzydliwością spustoszeń moralnych i fizycznych, przezeń sprowadzonych, powie, jak szatan dantejski:

„A tyś myślał, żem ja jest nielogiczny?!“

Oto, rozświęcająca sprawę kropa nad ślepem „i“ niemieckich cyfr statystycznych, okazujących nam ateistów, jako najmoralniejszych ludzi pod słońcem.
Tak, tak! Wolna myśl umie operować także i statystyką. W roku 1913, w pewnym departamencie francuskim, którego ludność odznacza się wysoką religijnością, stwierdzono, że w ciągu poprzedzającego ową datę całorocza nie zdarzyło się tam ani jedno przestępstwo. Z tego powodu prasa antyklerykalna oświadczyła, że to bynajmniej nie dowodzi wysokiego poziomu moralnego tej, tak religijnej, ludności, czyli, że procent przestępstw wcale nie jest tego poziomu mierni kiem!